Ostatnia tura zapisów na legendarne koszulki Pyrusy - klik

środa, 24 grudnia 2008

O "zamordyźmie" poznańskim



Jesteśmy tu gdzie jesteśmy i wiele ekip co najmniej nam tego zazdrości. Jedni zazdroszczą skrycie, inni potrafią się przyznać, ale trzecia grupa (typowo polska mentalnie - niestety) szuka opcji jakby to wytłumaczyć. Co zrobić aby umniejszyć rangę naszych sukcesów kibicowskich.




Natknąłem się na ciekawego posta na forum Legii (no trzeba się przyznać, że bywam) i myślę, że warto na niego rzucić okiem jako kwintesencję powodów wprowadzenia u nas regulaminów wyjazdowych itd.:

(...)Czy spontaniczność dla Ciebie to możliwość najebania się przy okazji wyjazdu, odpierdolenia się na mecz jak kretyn z Bundesligi w wuchtę szali czy, nomen omem, wymalowania ryja niczym Janusz? Czy może twoja definicja spontaniczności zawiera bratanie się z wiadomymi służbami, bujania się na mieście jak starej babie cyce lub kozaczenia do każdego, kto w ogóle nie jest zainteresowany meczem? Czy też rozpierdolenia wszystkiego co w ryj nie odda lub wyjebania w grupie sklepu czy stacji w myśl zasady "kradzione smakuje lepiej?

Wiele z tych punktów to doskonała przeciwwaga do waszego Rubikonu (lub jak kto woli Ostatniego Zajazdu na Litwie), czyli Wilna, ale odpuszczę sobie dopierdalanie się w tej kwestii, gdyż jest to kopanie leżącego.

Regulamin w dużej mierze zawiera kwestie, które znane są osobom regularnie jeżdżącym na wyjazdy od wielu lat. Tu mała dygresja - gdyby kilka z tych punktów było przestrzeganych ogólnie w Polsce to być może wiele ekip oszczędziłoby sobie późniejszego płakania, że coś poszło nie tak z wyjazdem (a to, że nie dało się załatwić transportu na mecz, a to gdzieś czworonogi zablokowały stację, itp). Jednak od pewnego czasu nasze wyjazdy co raz częściej są liczone w czterocyfrowych liczbach. Trudno jest zapanować nad tak licznym towarzystwem, tym bardziej w przypadku, gdy dla wielu osób poszczególny mecz jest debiutem czy jednym z pierwszych wyjazdów. Łatwiej jest chyba w ten sposób przedstawić pewne kwestie nowicjuszom niż później się tłumaczyć z faktu, że np. jakiś gamoń, który pierwszy raz pojechał w świat, poczuł u siebie silną potrzebę strzelenia z ucha komu trzeba, bo stracił barwy czy załapał się na oklep. Zresztą w dobie obecnej postawy piłkarzy wyjazdy (szczególnie te zagraniczne) przyciągają ogromne rzesze ludzi, które w najlepszym przypadku udzielają się na nich sporadycznie. I gdyby nie prowadzona selekcja (postawienie na jakość kosztem ilości) to byś dopiero miał pole do popisu.

Pozostałe kwestie, do których się dopierdalasz, również są śmieszne. Chociażby wyjazd do Rotterdamu - sposób odbioru biletów na miejscu, załatwienie miejsca, gdzie w spokoju można zostawić fury bez obawy, że koszt wyjazdu zwiększy się z powodu naprawy zniszczonego samochodu to dla Ciebie brak spontaniczności w naszym wykonaniu? Kurwa, śmiechu warte. Tudzież kwestia atrakcji na meczu - w dobie choćby ostatnich zatrzymań w naszych szeregach czasami warto się zastanowić czy kręcenie czegokolwiek na stadionie ma sens (mam nadzieję, że choć w tym przypadku nie trzeba Ci łopatologicznie wyjaśniać sprawy). Zresztą jeżeli jedna strona chce coś udowodnić drugiej to swych działań nie ogranicza się do prężenia na stadionie. Co na linii Poznań - Warszawa nie raz było praktykowane na przestrzeni lat.


I jeszcze w kwestii "ogólnopolskiego onanizmu Lechem". Najśmieszniejsze jest to, że całą tą zabawę nakręca reszta Polski. Ktoś na swoim forum wypowie się pozytywnie o naszym wyjeździe, ktoś inny wrzuci link do filmu z dopingiem czy zdjęcia i się zaczyna. Jeżeli ktoś trzeźwo ocenia sytuację to stwierdzi, że wyszło dobrze i godnie reprezentujemy polską scenę (podkreślam POLSKĄ, bo w przypadku waszych wypadów np. do Wiednia, Zurychu czy Boras w podobnym tonie mówiono o was, o czym chyba raczysz nie pamiętać). I po prostu tyle, stwierdzenie faktu. Znajdą się jednak również łebki, które wprost się zachwycają tym co ujrzały. Czy to naszą winą są tego typu opinie? W tym przypadku zacząłbym się zastanawiać co zrobić, aby o mojej ekipie mówiono w podobny sposób, skoro wkurwiają mnie laurki wystawiane Lechowi. Że media (oczywiście nie wszystkie ) dołożą swoją cegiełkę do tej euforii? No cóż, kilka lat temu media piały nad Wami, teraz to my jesteśmy na tapecie (czy słusznie niech każdy sam oceni). Że zarząd wspomina o najlepszych kibicach w kraju? "A co, mają się jarać innymi ekipami?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz