Ostatnia tura zapisów na legendarne koszulki Pyrusy - klik

niedziela, 28 grudnia 2008

Można w Polsce budować stadiony?



Często słyszymy o różnych przeszkodach, które nie pozwalają budować stadionów w Polsce. Tymczasem Zagłębie w oszałamiajacym tempie dorobiło się nowego obiektu. Jedna runda w Polkowicach i nasi Przyjaciele wracają na całkowicie inny stadion. Ilość miejsc na trybunach dostosowano do lubińskich możliwości, a co najważniejsze typowo piłkarski charakter.


sobota, 27 grudnia 2008

Jesień 2008 część 4



Lechia Gdańsk - Lech Poznań 9 listopada
Długo czekaliśmy na wizytę w Gdańsku i na długo ją zapamiętamy, bo wyjazd był zdecydowanie inny niż wszystkie. Na masówkach bywa dużo pikników, ale tym razem liczba wąsatych januszy osiągneła apogeum. Zdecydowana większość z nas zakłada sztuczne wąsy, szale dziwne (hity - Chicago Bulls i Marek Citko) i w dużych ilościach, przeróżne nakrycia głowy, dziwne koszulki i wiele innych atrybutów "prawdziewgo kibica". Do przebrania doszły dziwne okrzyki - "Adam Małysz", "Robert Kubica", "Piłka nożna bez przemocy" czy nawet "z policją zawsze bezpiecznie". Obczajka Lechii stwierdziła, że słabutki skład się do nich zmobilizował:) Przed meczem wieszamy także flagę LPJ i pierwszy z dziwnych transów o treści "Mamo tu jestem":) Akcja spotkała się z bardzo pozytywnym przyjęciem w kraju. Potem wyrzucamy gadżety i jedziemy z normalnym dopingiem, a po meczu płonie 10 rac.
Relacja Arkowców z tego meczu http://www.arkowcy.pl/node/456

Polonia Bytom - Lech Poznań 12 listopoda
Nie byłem, więc tylko liczba 420 osób.

Cracovia Kraków - Lech Poznań 22 listopada
Nas ok 200, jeden z zimniejszych momentów w życiu. W drodze powrotnej groźny wypadek jednej z naszych załóg samochodowych, ale na szczęście nikomu nic się nie stało. Piłkarze w końcu odczarowali stadion przy Kałuzy.

piątek, 26 grudnia 2008

Cześć i chwała Bohaterom powstania!



Jutro 90 rocznica wybuchu powstania wielkopolskiego. Jednego z piękniejszych zwycięstw w historii Polski, niesłusznie zmarginalizowanego do lokalnego wydarzenia. Nie czuję się jednak na siłach aby przedstawić w przystępny sposób wiedzę o powstaniu (zapraszam na http://www.wojsko-polskie.pl/articles/view/6475 lub http://www.powstaniewielkopolskie.pl/index.php?menu=historia ), więc zachęcam chociaż do wywieszenia dzisiaj flag państwowych. Przypominajmy mieszkańcom naszego regionu o tym wielkim zwycięstwie, bo jeśli chcemy aby pamiętała o tym cała Polska to najpierw musimy zacząć od wzmocnieniu tradycji u nas.

Jesień 2008 część 3



Postanowiłem codziennie wrzucać coś nowego aby dorobić się miejsca w Waszych ulubionych:)

Piast Gliwice - Lech Poznań (PP) 24 września
Nas 178 osób na PiastArenie. Najciekawszym elementem wyjazdu była klatka w pełni tego słowa znaczeniu.

ŁKS Łódź - Lech Poznań 28 września
Od kiedy łączy nas z Łodzią autostrada, a Grodzisk i Wronki ulotniły się z piłkarskiej ekstraklasy to właśnie wyjazdy na ŁKS i Widzew są dla nas najwygodniejsze. Czy najlepsze? Niestety każdy stały wyjazdowicz z czasem zraża się atmosfery "masówek". Z drugiej strony dobrze jest pokazać się na takim terenie w dobrej liczbie. I tym razem była najlepsza w dziejach naszych wizyt przy Al. Unii - 1900.
Doping średni. Fajna oprawa z hasłem "zawsze ostro doprawiamy"


Następnie dwa ciekawe mecze u siebie

Lech Poznań - Austria Wiedeń 2 października
To był jeden z tych meczów, które zapiszą się w historii klubu i synowie będą pytać ojców tak jak wielu z nas pyta o Barcę czy Częstochowę. Z kibicowskiego punktu widzenia mega doping spowodowany adrenaliną na boisku i planowana od dawna oprawa na 10 lat YF'98.
Austriacy raczej koszmarna wizyta wjeb, strata flagi i wykopanie w ostatniej chwili z pucharów.

Lech Poznań - Legia Warszawa 5 października
Na mecz kibice Legii docierają dzięki naszej pomocy organizacyjnej i prezentują siebie jako prezent dla Leszka M. Z naszej strony strony oprawa "boi się na cały świat" dla mnie bez wyrazu, choć ładnie wykonania i przeróbka panoramy Warszawy. Zawsze mieliśmy plany zrobienia czegoś takiego na Łazienkowską, ale w dzisiejszych czasach wniesienie czegos takiego byłoby niemożliwe. Poza tym łuk nad kanałkiem już nie istnieje.

Ruch Chorzów - Lech Poznań 19 października

Nas 750 na Cichej. Prezentujemy oprawę PH Lech Poznań, a tajemniczy skrót PH znalazł rozwinięcie na szalach Pogromcy Hanysów - dotatku do biletu dla każdego pasażera specjala. Ciekawie w drodze powrotnej gdzie następuje auto atak na speca:)

czwartek, 25 grudnia 2008

Jesień 2008 część 2



Arka Gdynia - Lech Poznań 31 sierpnia
Nie odespaliśmy dobrze St. Gallen, a już ruszaliśmy do trójmiasta. Z Poznania wyjechał konkretnie zapchany pociąg specjalny, podobno najbardziej w naszej historii. Czy na pewno to nie wiem, bo jechałem trochę inaczej. Na stadionie przy Olimpijskiej zajmujemy tym razem miejsca dla gości i siedzimy raczej w kupie. Doping jak to doping na meczu zgodowym, czyli co najwyżej sredniawka. Szkoda porażaki piłkarzy, ale fajnie było spędzić trochę czasu w tym magicznym mieście - "mieście z morza i marzeń".

Wisła Kraków - Lech Poznań 14 września
Osobiście opuściłem mecz, dlatego ograniczę się do liczby nas 800 w tym 73 Cracovia.

Austria Wiedeń - Lech Poznań 18 września
Była Legia, była Wisła, tym razem my mieliśmy okazję pojechać do Wiednia. Niestety (wtedy tak myślałem) nie graliśmy na Praterze tylko na stadionie klubowym Austrii. Skutkiem tego była mniejsza ilość biletów. Po różnych kombinacjach i machinacjach, mimo starań Austriaków nas na sektorze 900!.
Wcześniej spotykamy się na placu Stefana i jedziemy metrem na stadion. Sam obiekt dla mnie bardzo pozytywny. Niskie płoty, blisko murawy - ja stałem prawie za ławką rezerwowych.

Austria była chyba najlepszym rywalem ultrasowskim podczas naszego dotychczasowego Eurotrip. Były jakieś obracane pasy, w tym środek zmienił się 3 razy - magicy:)

środa, 24 grudnia 2008

O "zamordyźmie" poznańskim



Jesteśmy tu gdzie jesteśmy i wiele ekip co najmniej nam tego zazdrości. Jedni zazdroszczą skrycie, inni potrafią się przyznać, ale trzecia grupa (typowo polska mentalnie - niestety) szuka opcji jakby to wytłumaczyć. Co zrobić aby umniejszyć rangę naszych sukcesów kibicowskich.


wtorek, 23 grudnia 2008

Jesień 2008 część 1



To była chyba najlepsza piłkarsko runda Lecha w historii! Gramy dalej w Pucharze Polski i Uefa, w lidze zimujemy na pierwszym miejscu. Jest dobrze, mam nadzieję, że tak samo będzie gdy usiądę do podsumowania wiosny 2009:)

Ciężko pisać ogólnie o całej rundzie, ale ogólnie daliśmy radę na każdym froncie. A szczegółowo było tak:

17 lipca Chəzər-Lənkəran 0-1 Lech Poznań
Losowanie - pomyślałem lipa, znowu nie jadę. Tak kilka dni, a oferta cenowa wyjazdu zaczęła się poprawiać. Była szansa zamknąć się w 2000 zł ze wszystkim, a trzeba jeżdzić póki można:) Polecieliśmy z piłkarzami. Razem z osobami które dojechały osobno nas 84 z 16 flagami. Noc przed meczem to przede wszystkim manewry taksówkami - nie do opisiania. Na meczu nieoczekiwanie pełen stadion. Zachowujemy się trochę skandalicznie względem pani konsul, która musiała opuścić nasz sektor. Potem ściągamy koszulki, co dla miejscowych jest obrazą i trochę porzucali. Nie mam biletu z meczu, ale mam bliznę po tych pociskach na pamiątkę:) Koniec meczu to nasz dominacja w śpiewach, bo jak "gospodarze" przegrywali to odechciało się buczenia. Wyjazd na plus.

Wybaczcie, ale nie pamiętam żadnych ciekawych zdarzeń kibicowskich z meczy u siebie z Chazarem (31 lipca), Bełchatowem (8 sierpnia) i G. Zurych (14 sierpnia). A piłki ten blog nie dotyczy.


14 sierpnia Jagiellonia Białystok - Lech Poznań
Na daleki wschód wyruszamy tym razem rejsówką przez Toruń. Ostatecznie nas na sektorze 472. Mecz był cieniem ostatniego pojedynku między nami w Białymstoku, więc na informacji, że podróż powrotna była równie spokojna jak dojazd można zakończyć relację.

28 sierpnia Grasshopper-Club Zurych 0-0 Lech Poznań
Tym razem losowanie nam się udało. Kibicowsko - turystycznie ciekawie. Piłkarsko odpowiedział nam już pierwszy mecz. Przyszło nam grać w St. Gallen. Na miejscu luz i totalne opanowanie mieściny. Bardzo pozytywny kraj. Na sektorze ponad 1200, na prostej dopingujących 100-150. Mnóstwo flag na płocie. Do tego oprawy (jedna z najlepszych w sezonie - why so serious? let's rumble) i duzo piro. Doping rozjebał system:)

poniedziałek, 22 grudnia 2008

Feynoord Rotterdam - Lech Poznań czyli I amsterdam:)



Wiele środowisk liczyło na wypad do Holandii, także po losowaniu najgorętszym news'em była wieść o wylosowaniu Feynoordu. Powstawały pierwsze plany na podróż i przygody na miejscu. Później wszystko się tak ułyżoło, że właśnie w Rotterdamie miały się ostatecznie ważyć losy dalszego udziału Lecha w Pucharze. Pojawił się sukces, pojawili się frustraci, którzy chcieli do nas przylepić.

No i się zdziwili, bo bilety tradycyjnie były w miarę dzielone dla osób, które mają coś więcej wspólnego z Lechem niż pochodzenie z tego samego kraju. Jakiś janusz poszedł ze skargą do gazety wybiórczej i byliśmy świadkami małej "afery". Nie ma sensu szerzej komentować.

Wyprawę zaczynamy ok 22 we Wolsztynie. Droga przez Niemcy tradycjnie szybko i nudno. Do czasu gdy przed Hannoverem powitał nas konkretny korek. Autokary stały podobno 3 godziny, my ruszyliśmy przez jakieś wiochy. Nie pamiętam już czy dotarliśmy z powrotem na autostradę dzięki naszemu szóstemu koledze Hołkowi, który nas dzielnie prowadził schowany w gps-ie czy mapie w wersji papierowej, ale o ludzkiej godzinie byliśmy na miejscu. Na miejscu, czyli w Amsterdamie.

Stolica Holandii słynnie z kawiarni, czyli coffe shop'ów. Jako ciekawi świata przybysze ze wschodu postanowiliśmy szybko to sprawdzić. W ten sposób spotkaliśmy o g. 11 bardzo dobrze znaną załogę z busa, którzy także rozpakowanie i inne przyziemne sprawy zostawili na później. W pierwszej kolejności trzeba było sprawdzić co to są te coffe shop'y. Są:)

Po pierwszych toastach na cześć wyjazdu (już nam się podobał) wyruszamy do Rotterdamu. Po drodze zawijamy busa, bo pozbawieni byli jakiejkolwiek mapy, o jakimś Hołku nie wspominając. U nas Krzysiu zafundował nam trochę zwiedzania ulic nad kanałami, co do kierowcy podążającego za nami busa w połączeniu z chmarą rowerzystów nie sprawiło za dużo frajdy.

Później czasem jedziemy czasem pełzamy za sprawą korków. Ostatecznie docieramy szczęśliwie na miejsce zbiórki. Tam za duzo do roboty nie ma. Jest przygotowana dla nas hala, ale możemy do niej swobodnie wchodzic i co najważniejsze, wychodzić. Także w poszukiwaniu pożywienia udajemy się do pobliskiego centrum handlowego. Tam kolejna fala znajomych mordek. Tych mniej znanych także sporo, nawet za sporo. Ale 3000 biletów nie sposób rozdzielić wśród stałych wyjazdowiczów.

Tymczasem zbliżał się czas wymiany voucherów na bilety. Wracamy do auta, idziemy na halę. Tam już bardzo dużo znajomych i dziesiątki relacji z dojazdu do wymiany. Przewija się m.in. liczna grupa Arkowców (ok 100 na meczu) i Pasiaków. Na meczu spotykam oczywiście także Zagłębie i KSZO.

Tylko zanim zacznę opisywać mecz to powstaje problem odcinka z Ahoy’ exhibition and congress center na stadion. Na początku był ścisk w hali i brak efektów wypuszczania ludzi przez miejscowych porządkowych. No to mieliśmy tego efekt, czyli wyjazd na zewnątrz hali. Tam znowu ścisk i po przejściu pod końskimi łbami wbijamy się do autokarów. Na miejscu także nie powitały nas czerwone dywany, ale z perspektywy czasu wydaje się, że tak długo nie czekało się na wejście.

Sam stadion - kozak. Miejscowych trochę było, nie chce mi się oceniać, bo średnio mnie interesują. Trochę śpiewali, trochę się napinali. Kibicowsko lepsi na pewno od austriaków czy szwajcarów, a tym bardziej azerów (w Moskwie nie byłem), ale raczej nic ciekawego.

Nas ok. 3000. Ilość fan ciężko określić, na pewno widoczne płótna wszystkich zgód. Najbardziej wyeksponowane flagi - Poznań, Fanatycy i Lech Poznań. Dostaliśmy kilka sektorów, często poprzedzielanych plexą także nie dało się tego jakoś jednolicie zorganizować. Dlatego od początku było wiadomo, że będzi sektor dla osób od których można się spodziewać, że pojadą ostro z dopingiem. Faktycznie na meczu był to sektor G i spełnił swoją rolę. Nie wiem czy to co zapodawali prowadzący było wszędzie słyszalne, ale nasz sektor dał szansę wszystkim kibicom Lecha na przyłączenie się, a oni z tego często korzystali.

Padła pierwsza bramka dla Lecha, czekaliśmy na drugą. Nie doczekaliśmy się w Rotterdamie, ale gola zobaczyli kibice w La Coruna'ie i to oznaczało tylko jedno - gramy dalej! Jeden z większych sukcesów naszego klubu, radość była, ale czy dzika? Myślę, że z nią poczekamy na finał w Stambule.

Powrót do Amsterdamu to dla załogi naszego auta natychmiastowy sen i w samej stolicy już dużo nie podziałaliśmy. Kolejne dni to m.in. zwiedzanie Amsterdamu z darmowym przewodnikiem (spotkanie o 11.15 przy narodowym pomniku naprzeciwko pałacu królewskiego - polecam) i wizyta na stadionie Ajaxu. W międzyczasie... Wy już wiecie co było w międzyczasie:)

Jeden z lepszych wyjazdów w życiu, już ciężko mi je klasyfikować, bo jak porównać 3 dni w Holandii do finału PP 2004? Dzięki dla towarzyszy podróży i zabawy:)

sobota, 20 grudnia 2008

Feyenoord Rotterdam - Lech Poznań 17.12.2008



Nie ma co ukrywać, że - los w pucharach był w tym roku raczej dla nas łaskaw i tym razem się nie zawiedliśmy, przede wszystkim wyjazdem do Holandii. Pięć minut po losowaniu najczęstszym słowem, które padało w rozmowach telefonicznych wśród miłośników holenderskich rozrywek było „Amsterdam”:)