Ostatnia tura zapisów na legendarne koszulki Pyrusy - klik

sobota, 17 maja 2014

Lechia Gdańsk - Lech Poznań, 16.05.2014



Wyjazdów tej wiosny mamy jak na lekarstwo. Wczoraj po raz drugi w tym sezonie wybraliśmy się do Gdańska na nasz przedostatni wypad w tej kampanii. Dostaliśmy 1180 biletów i tyle wraz z Arką wykorzystaliśmy.


Jeśli chodzi o dokładniejsze szacunki, nas stawiło się dokładnie 1030, zaś Arkowców 150. Podróżowaliśmy pociągiem specjalnym i autami, Arka tradycyjnie przyjechała SKM ze swojej zbiórki.


Podróż baną poza ponad godzinnym przejazdem żółwim tempem przez Bydgoszcz niczym się nie wyróżniła. Przejście z peronu pod stadion również było spokojne, po raz kolejny mogliśmy "podziwiać" ogromne siły milicyjne zaangażowane w konwojowanie nas, mimo, że dookoła stadionu poza nami nie było nikogo. Gdański stadion stoi na zupełnym pustkowiu, daleko od centrum, mimo to jak widać czyhało gdzieś jakieś śmiertelne zagrożenie o którym wiedzieli chyba tylko niezmordowani "stróże prawa". Wejście na stadion przebiegało powoli, a to z powodu bardzo wnikliwych kontroli. Niemal wszyscy musieli ściągać buty, podciągać bluzy, rozpinać kurtki itd. Do tego ochrona miała także psa tropiącego. Mimo tak wyglądającej kontroli wszyscy weszliśmy na sektor na długo przed meczem. Nudne oczekiwanie urozmaicaliśmy na różne sposoby, na przykład grając w dziada w korytarzu pod sektorem, ponieważ w naszym posiadaniu z małą pomocą jednego z grajków znalazła się oficjalna piłka Ekstraklasy :)


 Po wysiłku sportowym trzeba było przećwiczyć gardła. Gdański stadion znany jest z tragicznej akustyki, mimo to nasz doping niósł się w miarę głośno. Innym problemem wyjazdów do Gdańska jest liczba biletów przyznawana gościom po redukcji otwartych sektorów na całym stadionie. I tak mimo ponad 1000 osobowej grupy na sporym sektorze gości w Gdańsku prezentowaliśmy się średnio, sporo było wolnych miejsc, co ma też wpływ na doping. Mimo to zbiliśmy się w miarę jednolitą grupę i z naszym śpiewem nie było źle.


Mecz zaczęliśmy od "pozdrowień" dla miejscowych i wizytówki, by potem zaśpiewać konkretnie "Niebiesko-białe barwy twe". Kilkanaście minut po rozpoczęciu meczu na nasz sektor weszli Arkowcy wraz z flagą "Arka Gdynia". Po bramce dla Lechii doping nieco osłabł, głośniej byli też oczywiście miejscowi. Po wyrównaniu znowu było u nas głośniej, a od strony młyna Lechii słyszeliśmy tylko niezrozumiały szum. W drugiej połowie nasz doping nieco siadł, mimo dobrego wykonania "Każdy z nas to wie" i chorwackiego.



Wracając do tematu flag, przywieźliśmy ich ze sobą siedem: na boku zawisły "Lokomotywa", Fanatycy i stara flaga Pyrlandia, zaś na przodzie sektora pojawiły się płótna Legionu Piła, YF '98, Extreme Hobby oraz replika zasłużonej flagi "Lech Poznań". Po swoim wejściu Arkowcy również zawiesili swoje płótno na frontowym płocie.






 Po meczu wymieniliśmy uprzejmości z Lechią, nie zawiedli tez napinacze z sektora po naszej prawej stronie, gdzie co chwila objawiał się jakiś błazen, który dostarczał odrobinę radości. Poza tym możn też było podziwiać takie widoki nad nami:



Po przegranym spotkaniu pod sektor podeszli piłkarze, którzy znacznie utrudnili, a możliwe że przekreślili nasze szanse na mistrza. Podziękowaliśmy im za walkę, zaśpiewaliśmy "Czy wygrywasz czy nie", a także zachęciliśmy do walki do samego końca.



Oczywiście z inicjatywy wiadomych służb byliśmy trzymani dobre 1,5 godziny po meczu i ruszyliśmy w podróż znów urozmaiconą tym razem nocnym, powolnym przejazdem przez Bydgoszcz.

Przypominamy o jutrzejszym meczu DWL, widzimy się o 15:30 na Śródce!
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz