Ostatnia tura zapisów na legendarne koszulki Pyrusy - klik

niedziela, 17 marca 2013

Lech Poznań - GKS Bełchatów 16.03.2013



W sobotę po raz pierwszy w tym roku mogliśmy dopingować Kolejorza u siebie w normalnych warunkach. Wróciliśmy tam gdzie nasze miejsce, czyli do Kotła, zamkniętego na pierwszy w tym roku mecz na Bułgarskiej z Polonią przez wojewodę. 



Tym samym po raz pierwszy od 105 dni i pamiętnego meczu ze Śląskiem serce stadionu znów biło z całą mocą. Mecz z ostatnim w tabeli Bełchatowem ściągnął na trybuny mało ludzi wchodzących na karnet lub bilet, bo około 13 tysięcy. Frekwencję wspomogła jednak akcja Wiary Lecha, dzięki której na trybunach za darmo mogli zasiąść gimnazjaliści z wielkopolskich szkół. Akcja zakończyła się sporym sukcesem i na stadionie pojawiło się ich ponad 7 tysięcy. Nawet jeśli tylko ułamek z nich połknie kibolskiego bakcyla to gra okaże się warta świeczki, bo wiadomo że dzisiejsza młodzież raczej jest wychowywana w duchu beztroski i bezideowości, co skupia jej zainteresowania  w bardzo odległych od kibicowskiego środowiskach. 

Frekwencja finalnie była więc niezła, bo na trybunach stawiły się dokładnie 21 953 osoby. Obecni byli też goście, którzy przyjechali w niecałe 100 osób z kilkoma flagami. Co do flag, to jak wiadomo w Poznaniu kibicowskie płótna stanowią zagrożenie i zakłócają pracę służb porządkowych. Dowiedli tego niestrudzeni funkcjonariusze, gdy w rundzie jesiennej przyczepili się do fany FC z Murowanej Gośliny i wieszających ją kibiców właśnie z wcześniej wspomnianych powodów m. in. zakłócania fal radiowych. Na sobotnim meczu postanowiliśmy więc jeszcze bardziej utrudnić życie Policji Obywatelskiej i słynna już fana zawisła w centralnym punkcie Kotła. Obok pojawił się stosowny transparent treści: „Ta fana zakłóca fale – skończymy w kryminale? ACAB”. Nie wiemy czy i tym razem flaga przyczyniła się do dezorganizacji pracy służb i stanowiła śmiertelne zagrożenie dla uczestników sobotniego meczu, ale tego zapewne dowiodą policyjne ekspertyzy za pieniądze podatników, tak bardzo potrzebne by ludzie żyli bezpiecznie i szczęśliwie. 


Tymczasem nasz doping tego dnia nie był najgorszy. Rozkręcaliśmy się dość powolnie tak jak wydarzenia boiskowe. Pamiętaliśmy oczywiście o Łukaszu Madeju, który tradycyjnie mógł liczyć na „pozdrowienia”. Po sennej pierwszej połowie przyszedł czas na drugą, w której nastąpiło ożywienie. Większość przyśpiewek wychodziła nam w sobotę dobrze, jednak kilka z nich możemy wykonywać zdecydowanie lepiej. Słabo wypadło zwłaszcza „Dumą Polski jesteśmy od lat”, mimo podziału na dwie strony. Pewne jest, że nadal cierpimy na ograniczony repertuar, w którym przydałoby się mocne odświeżenie. Końcówka drugiej połowy przyniosła seryjnie marnowane sytuację przez gwiazdy poznańskiego futbolu, które zostały zatrzymane przez niemal juniorski skład gości. Po zakończeniu meczu rozległy się gwizdy, a stadion bardzo szybko opustoszał. 

Przed nami spora przerwa od meczów na Bułgarskiej – wracamy dopiero 5 kwietnia meczem z Lechią.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz