Ostatnia tura zapisów na legendarne koszulki Pyrusy - klik

poniedziałek, 25 lutego 2013

Ruch Chorzów – Lech Poznań 24.02.2013



Za polskimi fanatykami ciekawa i dziwna przerwa zimowa. Rok 2012 kończyliśmy w nastrojach wojennych i dalekich od optymizmu. Sypiące się jak z rękawa kary, zakazy, zamykane trybuny i kilka większych opraw ze sporymi ilościami piro w ramach odpowiedzi i swoistego pożegnania z trybunami przez wiele ekip, z których część ogłosiła bojkot meczów lub protest. 




Przerwa zimowa przyniosła jednak dla wielu zaskakujące informacje. PZPN rządzony przez Zbigniewa Bońka rozpoczął porządkowanie spraw związku po poprzedniej ekipie. Jednym z tematów, które podjął nowy prezes była kwestia nagonki na kibiców i ogólnej atmosfery wojny w oparach prawnych absurdów i nadużyć. Oczywiście wszelkie działania przez kibiców przyjmowane były z odpowiednim dystansem, niewielu poważnie traktuje słowa Bońka choćby odnośnie pirotechniki, ale trzeba oddać, że kilka jego posunięć było naprawdę konkretnych i szybkich. Najważniejszą decyzją była abolicja i odwołanie zakazów wyjazdowych nałożonych na zorganizowane grupy kibiców. My zyskiwaliśmy na tej decyzji sporo, bo ciążyły na nas jeszcze trzy mecze kary za mecz ze Śląskiem. Tymczasem na mocy podjętej decyzji mogliśmy wrócić na wyjazdowy szlak i 24 lutego wybraliśmy się do Chorzowa w ilości tysiąca osób. 

Wspierała nas w tej liczbie kilkuosobowa delegacja kibiców KSZO. Bilety rozeszły się błyskawicznie, nikogo nie trzeba było namawiać na wyjazd, bo ostatni raz z sektora gości wspieraliśmy Kolejorza 19 października 2012 w Lubinie. Podróż na Górny Śląsk minęła spokojnie, samo przejście na stadion poza zapadaniem się po kostki w brei i błocie, którą powitał nas niezmienny od lat obiekt przy ulicy Cichej również było spokojne, choć tradycyjnie nie zabrakło prowokacyjnych zagrywek ze strony „stróżów prawa”. Wejście na sektor odbyło się w powolnym tempie, kilka osób miało tradycyjne problemy z czepialskimi ochroniarzami chorzowskiego Scorpiona. Ostatnie osoby weszły na sektor w 20. Minucie meczu. 

Na płotach wieszamy bogate oflagowanie, poza flagami grup, FC i sekcji i wyjazdowymi fanami wiszą również dwa płótna, które pojawiły się u nas przed sezonem – „Forza Lech” i „Lech Poznań”. Na płocie debiutuje nowa, mała, wyjazdowa fana fanklubu z Ostrowa Wielkopolskiego. Ten sam FC w drodze na mecz przygotował też miłą niespodziankę dla wyjazdowiczów prezentując na peronie transparent o treści „Ostrów – od zawsze, na zawsze Lech” w asyście pirotechniki. 

Gospodarze przybyli na mecz licznie – sektory, które zajmowali były wypełnione dość szczelnie, zastanawiający był fakt, że w dwóch sektorach, które akurat były puste miejscowi przygotowali oprawę. Ta nie powaliła na kolana, chociaż trzeba docenić trud włożony w przeskoczeniu technicznych możliwości - fatalnych do prezentacji opraw trybun - przez wciągnięcie sektorówki na podnośnikach. Ta została podświetlona racami odpalonymi za stadionem. Całość dopełniał transparent o treści „Niebieskie żniwa”, na którym namalowane były także ręce z szarymi pazurami. Oczywiście szybko skontrowaliśmy nietrafiony malunek znanym okrzykiem o brudnych paznokciach chorzowian. Wokalnie miejscowi wypadli tragicznie, tylko kilka razy podczas meczu udało im się głośniej ryknąć, poza tym wizualnie mimo podwyższenia odrobinę płotu do flag także prezentowali się średnio. 

My tymczasem docieraliśmy się z każdą minutą, w dopingu pomogły nam także nieoczekiwane wydarzenia na boisku i kolejne bramki strzelane przez naszych wypoczętych kopaczy. Najlepiej tego dnia wychodziło nam „Każdy z nas to wie”, które momentami bardzo głośno niosło się po chorzowskim stadionie mimo jego zerowej akustyki. Poza tym nie zabrakło „hitu z Lubina” oraz odświeżenia po zimowej przerwie większej części naszego repertuaru. W drugiej połowie kilkukrotnie wymieniamy uwagi z miejscowymi, ponadto umilamy sobie czas bitwą na śnieżki między sektorami. 

Po meczu w oczekiwaniu na wyjście z sektora bitwy śnieżne i taktycznie zaawansowane wyprawy między naszymi sektorami były kontynuowane. Na meczu zabawa ze śnieżkami w pewnym momencie odwróciła naszą uwagę od wydarzeń boiskowych. Przerwała ją dopiero trzecia bramka, po której zagościła dawno nieśpiewana przyśpiewka „Pierwszy gol, drugi gol, trzeci leci”. Wynik na tablicy sprawił, że mogliśmy odpowiednio pożegnać wychodzących wcześniej ze stadionu kibiców Ruchu i podsumować mecz okrzykiem ”Czwórka do zera, Kolejorz trafił frajera”. 

Po meczu kopacze podeszli pod nasz sektor i wspólnie chwilę pośpiewaliśmy. Drużyna usłyszała też kilka słów zachęty, aby takie wyniki jak w niedzielę zdarzały się w tej rundzie częściej. W Chorzowie nie mogło również zabraknąć „atrakcji” ze strony służb porządkowych – byliśmy długo trzymani w sektorze, bo prowadzono jakieś dochodzenie. Efektem było powinięcie jednej osoby, która jednak w końcu została wypuszczona i do nas wróciła. 

Powrót uatrakcyjniły tradycyjne zabawy i śpiewy na kolejnych mijanych stacjach, gdzie miejsce miały także kolejne odsłony walk na śnieżki. Podsumowując, po zimowej przerwie wróciliśmy na wyjazdowy szlak w dobrym stylu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz