Ostatnia tura zapisów na legendarne koszulki Pyrusy - klik

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Legia Warszawa - Lech Poznań, 1.06.2014



Kiedy "Kolejorz w końcu odpalił" wszyscy liczyliśmy na pełen emocji dzień dziecka i decydujący mecz o mistrzostwie w Warszawie. Od kilku kolejek wiedzieliśmy jednak, że mistrz powrócić może tam gdzie jego miejsce najwcześniej za rok. Nie zmieniło to oczywistego faktu, że na wyjazd trzeba było jechać i pokazać się tam godnie i z podniesioną głową.

Wyjazd na Łazienkowską oznaczał po prostu na wizytę na mistrzowskim meczu znienawidzonych rywali. Był to dobry test na prawdziwe zaangażowanie i fanatyzm, aby w samym środku święta, które naturalnie nakręcało gospodarzy pokazać się z dobrej strony. Egzamin zdało 1200 kiboli, bo w takiej liczbie stawiliśmy się w sektorze gości. Podróż mimo skandalicznie wczesnej na wniosek policji godziny odjazdu minęła spokojnie. Wchodzenie na sektor tak jak przy poprzednich naszych wizytach w Warszawie odbyło się właściwie bezproblemowo. Opóźniliśmy co prawda swoje wejście o kilkanaście minut z powodu braku zgody na wejście oprawy, ale po spokojnych negocjacjach wszystko co przygotowaliśmy bez większych przeszkód znalazło się na sektorze. Tam tradycyjne długie oczekiwanie umilaliśmy sobie szyderą ze słoików, zaproszenie na sektor dostała dziennikarka z Canal+, a także trochę pocisków zebrały warszawskie gwiazdy piłki - Kosecka i Bereszyński :)






Miejscowi mozolnie rozkładali oprawę, którą zapowiadali od kilku dni. Zaprezentowali ją na początek meczu. Prezentacja była starannie namalowana, dobrze też rozwiązano kwestie technicznie, bo sektorówka powieszona była na dachu. Wszystkiego dopełniał ładnie wykonany trans (poza jednym niedociągnięciem), a także folie i małe machajki, które prezentowały się najsłabiej z całej choreografii. Nieźle wyszły za to świece dymne w 3 kolorach, a dym z nich opóźnił rozpoczęcie meczu o kilka minut. Kontynuując temat legionistów, brawa należą się im za transparent o zbrodniarzu Jaruzelskim.


Przez cały mecz prowadzili dobry, ale bardzo nierówny doping, o wiele lepszy w drugiej połowie po bramkach. W momencie zrywów i przy niektórych przyśpiewkach nie było szans się przez nich przebić, jednak w kilku słabszych momentach legionistów to my mogliśmy poszaleć wokalnie. Gospodarze przygotowali jeszcze jedną oprawę - serpentyny, konfetti i różnego rodzaj pirotechnikę, której jednak jak na mistrzowski mecz było w naszej ocenie bardzo mało. Owszem na całej Żylecie coś płonęło, aczkolwiek na mistrzowskim meczu spodziewaliśmy się rekordowych ilości piro. Być może legioniści już wybawili się na poprzednich meczach, a być może nam będzie zawsze mało po niezapomnianym mistrzowskim meczu z Zagłębiem Lubin w maju 2010, gdzie przez pełne 90 minut odpalaliśmy setki rac.



Tak jak zostało to wspomniane, staraliśmy się wykorzystywać przestoje i słabsze momenty legionistów i wychodziło nam to całkiem dobrze. Kilka razy rozkręciliśmy się całkiem konkretnie i nasz występ wokalny był jak zawsze w Warszawie bardzo przyzwoity. Śpiew zaczęliśmy jeszcze przed meczem. Kilkukrotnie potwierdziliśmy informację, którą kilka dni temu przekazał Mariusz Rumak, że nasi piłkarze nie zrobią szpaleru dla legionistów, śpiewając: "Nie ma szpaleru dla Legii kurwy z burdelu". Poza tym wielokrotnie rozkręcaliśmy przyśpiewkę "Jeden jest mistrz Polski", a także sporo bluzgaliśmy na legionistów. Na płotach naszego sektora zawisło 6 flag (Kolejorz, Fanatycy, Pyrlandia, Lech Poznań, Lokomotywa i Forza Lech) oraz transparent dla jednego z nas "Noras trzymaj się".



Najważniejszym momentem dla nas, była wczoraj oprawa. Zaprezentowaliśmy czarną sektorówkę, z naszytym napisem "Mistrz powróci", przedstawiającą postać w kapturze (elementy malowane i naszywane) która trzyma w rękach mistrzowską koronę wraz z datami naszych ligowych triumfów. Korona składała się z wielu szczegółów i została wyklejona złotą folią, miała też malowaną poświatę co wizualnie prezentowało się kozacko. Całość wypełniły czarne chorągiewki i pas materiału na dolnym płocie.



Po rozciągnięciu sektorówki odpaliliśmy nad nią 50 rac co dało mega konkretny efekt. Więcej powiedzą zdjęcia.










Po prezentacji oprawy do końca meczu zostało kilka minut, podczas których jeszcze raz zmobilizowaliśmy się wokalnie. Chwilę po gwizdku pod sektor podeszli piłkarze, którzy rzucili koszulki. My zaś szybko skierowaliśmy się do wyjścia i udaliśmy się bardzo sprawnie w drogę powrotną.



Sezon w ekstraklasie zakończony, walczą za to jeszcze kibole w A-klasie. Najbliższa okazja na wsparcie już w środę, na Bułgarskiej. Bilety na ten mecz kosztują 10 złotych i są cały czas w sprzedaży, w dniu meczu będą do nabycia w "12" na stadionie.

Cały czas można kupować nasze Pyrusowe koszulki.































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz