Ostatnia tura zapisów na legendarne koszulki Pyrusy - klik

czwartek, 1 stycznia 2009

Dlaczego jestem kibicem?



Na wstępie wszystkiego najlepszego w Nowym Roku dla wszystkich czytelników. W nocy na placu Wolności pomyślałem sobie, że to już w tym roku w końcu świętujemy niebiesko - białego Mistrza.


Co do treści właściwej. Kiedyś intensnywnie się nad tym zastanawiałem - dlaczego tak coś mnie ciągnęło do społeczności kibiców? Jak to się stało, że spotkałem tu takich ludzi a nie innych?





Media nam mówią, że chodzi na mecze żeby się wyżyć. Podróżujemy po Polsce i świecie, aby zrobić jakiś dym. Skąd się bierzemy? Społeczny margines - nie stać nas żeby grać w tenisa i polo, a całą swoją samoocenę wiązać z posiadaną wersja iPoda, więc chodzimy na jakieś plebejskie mecze. Czasem nie wiadomo co mamy robić. Z jednej strony nakazuje nam się zachwycać zawodnikami i po prostu płacić, płacić i płacić. Jeśli nie to mamy zrobić miejsce nowym - prawdziwym kibicom. Ludziom dla których mecz to alternatywa wizyty w kinie. Mimo wszystko czasem działania tych niepotrzebnych są pochwalane - oprawa, doping (o czym wspomniał nawet prezydent Grobelny chwilę przed północą), działalność charytatywna i obywatelska. Ciężki orzech do zgryzienia.

Rzeczywistość medialna, a realny świat to jednak trochę inne bajki. Dlatego w oderwaniu od socjologów czy psychologów, ale jednak trochę korzystając z ich pracy, wydaje mi się, że najważniejsze dla nas są potrzeby identyfikacji, lokalnego patriotyzmu i przeżywania przygód:)

Po kolei.

Identyfikacja, bo człowiek czuje potrzebę bycia częścią czegoś większego od siebie. Stąd jest patriotyzm i to samo moim zdaniem występuje gdy zakładam koszulkę Lecha. Chcę pokazać Światu, że jestem częścią tej wspólnoty. Zastrzegam, że nie wiem na ile to jest uzasadnione naukowo, a ile sam wymyślam:) Zaliczyłbym do tego także nasze przyjaźnie. Ludzie których poznaliśmy na stadionie i przez te lata oraz przeżyte doświadczenia staliśmy się sobie bliżsi niż koledzy ze szkoły czy pracy. Połączyło nas "coś" większego.

Co do lokalnego patriotyzmu to prosiłbym o odpowiedź na pytanie - jak mogę lepiej wyrazic dumę, że jestem z Poznania i Wielkopolski niż śpiewając na sektorze gości gdzieś w Polsce? Oczywiście są wyjątki, gdy ktoś kocha klub bardzo oddalony od swojego miejsca zamieszkania i jest to pozytywna sprawa jeśli jest to miłość do Lecha:)

Jako przygody zaliczałbym emocje piłkarskie, ale także przygody wyjazdowe. Osobiście nie interesuję się zbytnio kto ma u nas kontuzje lub kto strzelił bramkę, więć cięzko mi pisać o piłce. A przygody wyjazdowe to sprawa silnie uzależniająca. To jest co będziemy mogli opowiadać wnukom (czasem będzie potrzebna autocenzura:) ). Można obejrzeć mecz w TV i potem przełączyć na pogodę, a godzinę później o nim zapomnieć. Ja wolę tłuc się w pociągu, gdy nie wiadomo co się wydarzy i kolekcjonować wspomnienia.

To by było na tyle. Mam nadzieję, że nie wyszlo zbyt naukowo lub zbyt pseudonaukowo. Na zakończenie przypomnijcie sobie zakończenie FF i odp na pytanie "czy było warto?". Kto nie oglądał to nie zdradzam zakończenia, ale jak je ujrzałem po raz pierwszy poczułem, że podobnie bym odpowiedział.

Jako anonimowy inwigilator naszej-klasy znalazłem coś takiego i coś w sobie mają te słowa:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz