Ostatnia tura zapisów na legendarne koszulki Pyrusy - klik

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 5.04.2014



Kolejorz w końcu odpalił! Hasło z sobotniej oprawy LPU, spełniło się zarówno jak chodzi o pirotechnikę, która w końcu zagościła w Kotle, najlepszy w tym sezonie doping, a także piłkarzy na murawie. Za nami bardzo dobry, kibolski mecz na Bułgarskiej.


Na trybunach tego dnia zgromadziło się 17 681 osób. Zabrakło zorganizowanej grupy kibiców gości, którzy objęci są zakazem wyjazdowym po awanturach na Legii. Nie przeszkodziło to jednak kilku zamulonym kibicom z Białegostoku znaleźć się w Poznaniu. Wizyta nie była dobrym pomysłem, bo przyjezdni szybko utracili swoje barwy.


Mecz zaczął się od działań ultrasowskich, które wreszcie mogły bez przeszkód zostać zrealizowane przy Bułgarskiej. Na początek meczu przygotowana została dwustronna kartoniada. Przy takim rodzaju prezentacji widać najlepiej jak mocno spartaczony jest nasz stadion, a trybuna gdzie mieści się Kocioł jest pomnikiem budowlanego i architektonicznego dyletanctwa. Różne nachylenia poziomów, różne długości, do tego pozmieniane układy krzesełek sprawiły nie lada trudności w rozłożeniu żądanego wzoru. Tym bardziej potrzebne było zaangażowanie ludzi przy prezentowaniu kartoniady. Następnym razem musi odbywać się to szybciej, bo w sobotę straciliśmy kilka długich minut na to, aż rozmieszczenie ludzi w Kotle będzie odpowiednie. Zmiana miejsca na kilka chwil nie powinna stanowić aż takich problemów, szczególnie gdy potrzebna jest pomoc przy oprawie - warto o tym pamiętać na przyszłość.



Kartoniada wyszła mimo to bardzo dobrze. Oprawa składała się poza nią z 3 transparentów: dwóch wypełniających i górnego o treści "Kolejorz w końcu" z motywem piłkarza oddającego strzał i ciągnącej za sobą ognistą smugę piłki, która zapowiadała drugą część i oddawała drugi sens prezentacji.

 
 
Resztę Kotła wypełniły wspomniane kartony, które utworzyły napis "ODPALI". Część kartonów była obracana i na dole liter pojawiły się żółto-czerwone płomienie. Te, ale już całkiem prawdziwe pojawiły się kilka chwil później - od odpalonych do prezentacji ogni wrocławskich w kolorach żółtym i czerwonym. Po wyrzuceniu kartonów, w górę powędrowały flagi na kijach, które powiewały przez kolejne 20 minut.



Po zakończeniu oprawy na barierkach i płocie pojawiły się flagi, a wśród nich repliki starych fan - Forever Lech i Desperados, które dotychczas pojawiły się na naszych wyjazdach odpowiednio w Kielcach i Warszawie, a w sobotę po raz pierwszy mogliśmy podziwiać je w Poznaniu.




Oczywiście oprawie towarzyszył głośny doping, świetnie weszliśmy mecz mocnym wykonaniem "Bragi". Podczas prezentacji padały już pierwsze gole, które dały dodatkową energię. Doping tego dnia miażdżył, właściwie każda przyśpiewka wychodziła konkretnie. Bardzo głośno wyszło śpiewane kilkukrotnie "Nie kurwa, ani żaden Śląsk". W przerwie ćwiczona była znowu przyśpiewka, która debiutowała na meczu z Lechią, jednak w sobotę znów pozostaliśmy przy regularnym repertuarze.


 Wspaniały doping tego dnia i wspaniała zabawa w Kotle - tak powinno być zawsze! Kolejorz w końcu odpalił - i to na wszystkich płaszczyznach, pozostaje mieć nadzieję, że ten odpalony "ogień" będziemy podsycać każdym kolejnym meczem.




PS. Dużo dało przyjście wcześniej niż zwykle do Kotła. Kiedyś było to normą, że Kocioł był nabity na godzinę, pół godziny przed meczem i zostawał niemal w komplecie pół godziny po meczu. Pozostaje wrócić do tej normy i w pozostałych meczach tego sezonu spotykać się w Kotle wcześniej.



I bonus na zachętę :)




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz