W sobotę po raz pierwszy w tym
roku mogliśmy dopingować Kolejorza u siebie w normalnych warunkach. Wróciliśmy
tam gdzie nasze miejsce, czyli do Kotła, zamkniętego na pierwszy w tym roku
mecz na Bułgarskiej z Polonią przez wojewodę.
Tym samym po raz pierwszy od 105
dni i pamiętnego meczu ze Śląskiem serce stadionu znów biło z całą mocą. Mecz z
ostatnim w tabeli Bełchatowem ściągnął na trybuny mało ludzi wchodzących na
karnet lub bilet, bo około 13 tysięcy. Frekwencję wspomogła jednak akcja Wiary
Lecha, dzięki której na trybunach za darmo mogli zasiąść gimnazjaliści z
wielkopolskich szkół. Akcja zakończyła się sporym sukcesem i na stadionie
pojawiło się ich ponad 7 tysięcy. Nawet jeśli tylko ułamek z nich połknie
kibolskiego bakcyla to gra okaże się warta świeczki, bo wiadomo że dzisiejsza
młodzież raczej jest wychowywana w duchu beztroski i bezideowości, co skupia
jej zainteresowania w bardzo odległych
od kibicowskiego środowiskach.
Frekwencja finalnie była więc
niezła, bo na trybunach stawiły się dokładnie 21 953 osoby. Obecni byli
też goście, którzy przyjechali w niecałe 100 osób z kilkoma flagami. Co do
flag, to jak wiadomo w Poznaniu kibicowskie płótna stanowią zagrożenie i
zakłócają pracę służb porządkowych. Dowiedli tego niestrudzeni funkcjonariusze,
gdy w rundzie jesiennej przyczepili się do fany FC z Murowanej Gośliny i
wieszających ją kibiców właśnie z wcześniej wspomnianych powodów m. in.
zakłócania fal radiowych. Na sobotnim meczu postanowiliśmy więc jeszcze bardziej
utrudnić życie Policji Obywatelskiej i słynna już fana zawisła w centralnym
punkcie Kotła. Obok pojawił się stosowny transparent treści: „Ta fana zakłóca
fale – skończymy w kryminale? ACAB”. Nie wiemy czy i tym razem flaga
przyczyniła się do dezorganizacji pracy służb i stanowiła śmiertelne zagrożenie
dla uczestników sobotniego meczu, ale tego zapewne dowiodą policyjne ekspertyzy
za pieniądze podatników, tak bardzo potrzebne by ludzie żyli bezpiecznie i
szczęśliwie.
Tymczasem nasz doping tego dnia
nie był najgorszy. Rozkręcaliśmy się dość powolnie tak jak wydarzenia boiskowe.
Pamiętaliśmy oczywiście o Łukaszu Madeju, który tradycyjnie mógł liczyć na
„pozdrowienia”. Po sennej pierwszej połowie przyszedł czas na drugą, w której nastąpiło
ożywienie. Większość przyśpiewek wychodziła nam w sobotę dobrze, jednak kilka z
nich możemy wykonywać zdecydowanie lepiej. Słabo wypadło zwłaszcza „Dumą Polski
jesteśmy od lat”, mimo podziału na dwie strony. Pewne jest, że nadal cierpimy
na ograniczony repertuar, w którym przydałoby się mocne odświeżenie. Końcówka
drugiej połowy przyniosła seryjnie marnowane sytuację przez gwiazdy
poznańskiego futbolu, które zostały zatrzymane przez niemal juniorski skład
gości. Po zakończeniu meczu rozległy się gwizdy, a stadion bardzo szybko
opustoszał.
Przed nami spora przerwa od
meczów na Bułgarskiej – wracamy dopiero 5 kwietnia meczem z Lechią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz